wtorek, 11 lutego 2014

Potwór.

       Dawno nie pisałam. Ile to już minęło? W każdym razie, poszłam do nowej szkoły. Póki co jest spoko, ale nie wiem ile się ten stan rzeczy utrzyma. Zaczęłam palić. W sumie tylko elektryki, ale podoba mi się to. Jest odprężające. No i mogę je kupić bez okazania dowodu osobistego, a to jednak duży plus. Pracuję też nad nowymi opowiadaniami. Jakieś post-apokaliptyczne coś i jakieś fantasy. No i może angst. Ostatnio założyłam też zeszyt, w którym m.in. rysuję swoje sny. Ostatnio nawiedzają mnie Potwory. Wychodzą z szafy, spod łóżka, wypełzają zza rogu. Pojawiają się znikąd i znikają równie szybko. Jednak mają cechę wspólną - wszystkie życzą mi śmierci. Czy to jest moje przeznaczenie? Umrzeć? Tylko dlatego, że każe mi tak jakiś durny potwór, który prawdopodobnie nawet nigdy nie istniał? W końcu są ludzie, dla których coś znaczę. Umierając zraniłabym ich. Jednak, może oni tylko udają, że im na mnie zależy? Może w głębi serca kibicują moim Potworom i dopingują mnie w łyknięciu tych kilkunastu tabletek lub dociśnięciu żyletki mocniej?
         Staram się przenosić mojego doła na papier. Nie wiem ile wytrzymam. Moja psychiatra ma teraz wolne i spotkamy się dopiero po feriach. Do tego czasu mogę się pochlastać, ale przychodni to nie obchodzi. W sumie, co oni mogą zrobić? Przecież nie zabronią jej urlopu! A z żadnym innym lekarzem nie zamierzam gadać...
     Zakochałam się. Dowiedziałam się o tym od przyjaciółki. Zawsze kpiłam z miłości. Nie wierzyłam w nią, mimo iż wszystkie moje dzieła jej dotyczą. Mój Obiekt Westchnień jest nim od czterech lat. Sądziłam, że to tylko zauroczenie i szybko przejdzie. W końcu, jestem za młoda, żeby kochać. A jednak. Cztery lata to zbyt dużo jak na zadurzenie. Codziennie siedzieliśmy nawet do trzeciej nad ranem i wygłupialiśmy się razem. Każdego dnia miałam wrażenie, że On stara się zrobić mi fałszywą nadzieję. Tyle było w jego zachowaniu dwuznaczności...

             Jesteście na tyle wyjątkowi, że zobaczycie fragment mojego cennego zeszytu:


Głupie? Infantylne? Możliwe. Nie oceniam sama siebie.